piątek, 7 czerwca 2013

26. Justin

-Justin! Moi rodzice już przyjechali!-wrzasnęłam
     Chłopak wstał i ruszył w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz??-spytałam
-Znowu twoja matka będzie gadać, że jestem dla ciebie nieodpowiedni. Że powinnaś być z Zackiem, a nie ze mną.Że jestem marnym piosenkarzyną, a nie jak on gwiazdorem.....
-JUSTIN!!-przerwałam mu- Przestań pleść głupoty! To ja ciebie wybrałam. A moi rodzice muszą się z tym pogodzić. To ciebie kocham!
    Justin już od jakiegoś czasu miewał humorki. Gdy był szczęśliwy zaraz coś się psuło między nami. Ciągle dążył do kłótni. Jego humory już mnie denerwowały. Miał gorszą huśtawkę nastojów, niż ja. A to ja byłam w 6. miesiącu ciąży.
     Jak zwykle wzięłam jego rękę i położyłam sobie na brzuchu. Dziecko od razu kopnęło. Chłopak uśmiechnął się.
-Już lepiej?-spytałam
-Tak. Dziękuję.-powiedział i pocałował mój policzek
-Nie zapominaj o naszym dziecku. Jak jeszcze raz przyjdzie ci do głowy, że jesteś dla mnie nie odpowiedni, pomyśl o naszym bobasie. A moja matka taka jest. Nie zmienisz jej.- uśmiechnęłam się
-Kocham was. Jesteście dla mnie najważniejsi.- cmoknął mój brzuch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz