poniedziałek, 29 lipca 2013

41. Nathan dla Karoliny cz.8

Karolina
 -Hej Lou!- przytuliłam chłopaka
-Hej piękna. Jak tam? -objął mnie w talii
-Dobrze, dalej nic nie pamietam.....-posmutniałam -Odchodzę od Nathana.
-A co z małym?
-Moi rodzice i Nathan się nim zajmom. Nie jestem stworzona do bycia żoną i matką.
-Spokojnie, może pójdziemy do mnie?
-Tak... -przytaknęłam

-Masz przytulnie.
    Spojrzałam na kanapę. Już od dawna, nikt mnie nie trzymał w ramionach i nie przyprawił o szybsze bicie serca.
    Podeszłam do Louisa i przytuliłam sie do niego. Zmierzmiłam jago włosy i przysunęłam się jak majbliżej się dało. Lou wiedział o co mi chodzi.  Złapał mnie w talii i zaniósł do sypialni. Powoli zaczeliśmy się rozbierać, nie całując ust. Całował moją szyję, ale nie usta.
    Zdenerwowałam się trochę... Podniosłam jego głowę i pocałowałam go...
     I nagle wszystkie wspomnienia wróciły.... Nathan, Justin....
JUSTIN TO MÓJ SYN!!! Coś we mnie pekło. I wspomnienie Lou... On już raz próbował mnie zgwałcić.... Oderwałam się od niego, ale on za mocno mnie trzymał.
-Już uciekasz?? Zabawimy się.
     Lou zaczał ściągać moją bieliznę. Kopnęłam go w krocze, złapałam swoje rzeczy i uciekłam z jego domu.  Jakoś dotarłam do swojego mieszkania. W drzwiach stał Nathan. Od razu mnie przytulił.
-Coś ci zrobił??
-Nie... Nathan ja przepraszam...  Nie powinnam....
-Już... Kto to był?
 -Nathan, błagam...
-Chcę wiedzieć z kim sie puścilaś...
-Nie puściłam.... On chciał mnie zgwalcić... Jak mnie pocalował odzyskałam pamięć... Kocham cię i naszego syna.
-Ubierz się.... albo jak chcesz... Możesz zostać z nowym facetem....-podszedł do mnie - Sama chcialaś, się nas pozbyć.... Nie wierzę ci... Za bardzo mnie zraniłaś... Nigdy ci nie wybaczę, tego co zrobiłaś...Opuściłaś własne dziecko, tylko dlatego, że go nie pamiętalaś... Co z ciebie za matka?
-Przestań!!! Wiem to -powiedziałam przez łzy - Odzyskałam pamięć i kocham was... Chcę być z tobą i z nikim innym...
-Musieliśmy się rozstać by do ciebie to dotarło???  Już spakowałem siebie i Justina. Nie jesteś przygotowana do bycia matką... Ja przez 2 miesiące byłem jego matką i ojcem... Teraz masz wolne pole... umawiaj się z kim chcesz....
-Kurwa mać.... Ile razy mam mówić że tylko ciebie kocham? I Justina??
-Też cie kocham, ale zraniłaś mnie i Justina.On zapomni a ja bede zawsze to pamiętał. -wzial walizkę w dłonie -Odezwij się jak dorośniesz do bycia matką.- i zatrzasnął za sobą drzwi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest 8 część!!!! Co myślicie?? jeszcze 2 części i koniec!!!!
Jak myślicie?? Co sie stanie w 9 części?

sobota, 27 lipca 2013

40. Nathan dla Karoliny cz.7

Karolina
  Siedziałam tak w sali i patrzyłam na Justina. Musiałam wszystko sobie przemyśleć. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer mojej mamy- nic, taty- również głucho. Zadzwoniłam w końcu do domu - usłyszałam tylko sekretarkę.
   Musiałam sobie przypomnieć te dwa lata. Co się stało? MUSZĘ PRZYPOMNIEĆ SOBIE!!

   I nagle do sali wszedł jakiś chłopak. Podszedł do mnie i przywitał uśmiechem.

-Hej, chyba sale pomyliłem. 
-Hej. A kogo szukasz?
-Karoliny Plisińskiej. 
-To ja. A ty to kto?
-Louis. Nie pamiętasz mnie? -podszedł do mnie - Twoje?- wskazał na fotelik
-Wszyscy mówią, że tak. Ale jakbym miała syna pamiętałabym o tym.
-Nic nie pamiętasz?
-Aż tak to nie. Mamy dzisiaj 24 lipca 2011, a nie 26 czerwca 2013. 


Louis

    Karolina zawsze mi się podobała. Poznaliśmy się 31 grudnia 2011 roku. Wypłakała mi się w ramię. Nathan (jak dobrze pamiętam) zdradził ją z Monicą.  Nie lubiłem typa, ale Karolina.... to inna historia. Miała zgrabne ciało,  długie nogi, płaski brzuch i duuuuuuuże walory naturalne. 
     Chciałem tylko, aby była w moim łóżku i krzyczała moje imię. Cóż.... urok playboya. Nie umiałbym przytrzymać sie jednej dziewczyny. To dla mięczaków.
     Skoro nic nie pamięta wykorzystam to.

-Kochanie- pogładziłem jej policzek - Spokojnie wszystko sobie przypomnisz. Pomogę ci w tym. Zaopiekujemy się naszym dzieckiem.

-Waszym?- usłyszałem męski głos 
-Taak, naszym. -obejrzałem się za siebie, to był ten wrzód na dupie- Nathan Sykes
-To dziwne... Moja Karolina nie zrobiłaby mi tego. Jesteśmy ze sobą ponad 10 lat. I to ja zawsze byłem ten zły. Ale zmieniłem się, więc wypierdalaj stąd i nie mieszaj jej w głowie.
      Wstałem i wyszedłem, ale to jeszcze nie koniec!!!

Nathan

   Po tygodniu Karola wyszła już ze szpitala i wróciła do domu. Staram się z nią powoli wszystko
przypominać, ale Karolina odsuwa się ode mnie. Wiecie jak to boli? Jestem dla niej obcym człowiekiem. Nawet nasz syn nie jest w stanie nic jej pomóc. Opiekuje się nim, ale nie traktuje go jak matka swoje dziecko. Wydaje mi się, że boi się do niego zbliżyć. Boi się pokochać Justina.
    Codziennie przyjeżdżają jej rodzice i pomagają mi jak tylko mogą. Nie mogę przecież rzucić kariery, by móc spędzać z nią cały czas i pomóc w leczeniu. 

Karolina

   To nie moje życie. To kogoś innego. Wybrałam numer Louisa. 
-Hej kociak. -przywitał mnie
-Hej Lou. Możemy sie spotkać?
-Jasne. Gdzie?
-W kawiarni "Express Coffee".
-Kiedy?
-Zaraz.... 
-Co się stało?
-Nie. Po prostu chcę się stąd wyrwać. Tutaj jest wszystko obce. Chyba Nathan to błąd. 

Nathan

    Ja błędem? Auć.... To zabolało. Cóż.... będę samotnym ojcem...
    Wcale nie podsłuchiwałem. Niosłem jej herbatę i usłyszałem tą rozmowę. Złamała moje serce na tysiąc drobniutkich kawałeczków. Nie ma już co zbierać i sklejać. Kocham Karolę i zawsze będę. Muszę być silny dla Justina. Muszę być dla niego i ojcem i matką.
     Odeszłem od drzwi i skierowałem się do pokoju, gdzie rodzice dziewczyny zajmowali się wnukiem.
-Co się stało synku?- zapytała jej mama
-Karolina myśli, że jestem błędem jej życia. Nie pamięta Justina, zatrzymała się na jednym i tym samym wydarzeniu. Wiem na początku byłem dupkiem. Ale sama mamo widzisz.... zmieniłem się. Pomagam jej jak umiem. Powinienem odpuścić.- spóściłem głowę ze łzami w oczach
-Nathan, to brednie. -odparł "teść" - Wiemy jak mocno cię kocha. Karolinka potrzebuję tylko czasu...
-Tato, przecież daje jej go. Odsuwa od siebie Justina i mnie. Może weźmiecie na jakiś czas do siebie malucha, a ja się stąd wyprowadzę.
-Możesz u nas mieszkać synku.- "teściowa" naciskała
-A to problemu nie będzie?- podniosłem głowe
-Przecież jesteś naszą rodziną.
-Jestem tylko ojcem waszego wnuka.
-Ale traktujemy cię jak syna.-mama nie dawała za wygraną
-Chcecie cos zobaczyć?- wstałem, podeszłem do komody i wyjęlem pierścionek, który miałem dac dziewczynie na Majorce. Podałem go mamie - Ładny?
-Jest cudny. Nathan czemu jej jeszcze go nie dałeś?
-Chciałem romantycznie na Majorce, ale wtedy ten wypadek....Mogłem go dać wcześniej... Zachciało mi się romantyzmów.
-To ja z nia pogadam.- powiedział "teść"

Karolina

-Mogę córeczko?
-Pewnie tato.
-Nie możesz tak traktować Nathana i Justina.
-Ale Justin to nie mój syn! Ile razy mam wam tak mówić? 
-To twój syn... Mamy zdjecia twoje z brzuchem. 
-Może to prawda. Ale już nic nie łączy mnie z Nathanem. Chcę zacząć nowe życie.
-Z kim? Z Louisem?
-Nie wiem... Nathan za bardzo naciska....Chcę aby wróciło moje dawne życie.
-To zostań przy Nathanie. Miał ci się oświadczać, ale twój wypadek, pokrzyżował jego plany.... Daj mu jeszcze szanse.
-Nie tato. A teraz dajcie mi spokój.... Muszę odpocząć.....


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejna część....
Co o niej sądzicie??? Kolejna za tydzień.....

poniedziałek, 22 lipca 2013

39. Nathan dla Karoliny cz.6

Nathan
     Już minęło dwa tygodnie, a Karolina dalej się nie wybudziła. Mój dzień wygląda tak : wstaję, zawożę Justina do mojej mamy, jadę do szpitala, wracam do domu, jadę do studia, po pracy prosto do Karoliny, później jadę po synka i razem z nim spędzam resztę dnia. Śpię tylko 2 godziny. W studiu jestem 5 i przez 3 siedzę i szukam sobie miejsca. Najwięcej czasu spędzam w szpitalu-12 godzin. Chcę być przy niej jak się obudzi. Niestety 5 godzin z Justinem mi nie wystarcza. On potrzebuje ojca i matki. Wszyscy mi pomagają. Na razie jestem samotnym ojcem. Chcę by Karolina się już wybudziła.
   Kolejna, samotna noc w wielkim, pustym domu. Leżałem i patrzyłem na spokojny sen Justina. Nagle zadzwonił telefon, który obudził mojego syna.
-Panie Nathanie- zaczęła pielęgniarka-Pańska żona wybudziła się ze śpiączki.
-Dziękuję. Za 15 minut będę.
     Ubrałem czysto Justina i ruszyłem z piskiem opon z pod domu. Przyszedłem na szpitala z fotelikiem i od razu ruszyłem do sali numer 169. Otworzyłem je delikatnie i podszedłem do łóżka. Karolina miała głowę odwróconą w prawo.
-Kochanie... -zacząłem, łapiąc ja za rękę
-Nathan- powiedziała słabym głosem ściskając moją dłoń - Nie możemy być już razem.
-A nasz syn?
-Jaki syn?
-Nie pamiętasz Justina?
-Jakiego Justina?
-Justin Sykes nasz syn.
-Nie Nathan, my nie mamy syna. Czemu zdradziłeś mnieGabrielle?
    Chwila, chwila. Gabrielle w moim życiu i łóżku była ponad dwa lata temu.To była moja pierwsza zdrada. 

Tak, ach, czasami mi jej braa.... STOP!! Czemu o niej myślę?Teraz jest ważne co jest z Karolą! 
-Kochanie, zaraz przyjdę. Zaopiekuj się dzieckiem przez chwilę.

Karolina
  Obudziłam się w jakimś cholernie jasnym pomieszczeniu. I nie leżałam w moim łóżku. Gdzie ja byłam? Gdzie jest Nathan? Zaczęłam sobie przypominać co się stało

FLASHBACK
   Spotkałam Nathana z tą wywłoką gdy razem z Isabellą poszłyśmy do galerii. Wyszli razem z męskiej toalety, gdy my wchodziłyśmy do damskiej.  On miał rozporek rozpięty, koszulkę na lewej stronie a ona rozmazaną szminkę, a ciuchy całe pogniecione. Trzymali się za ręce. Na jej nadgarstku zauważyłam taką samą, jaką Nathan dał mi nie dawno na naszą rocznicę. Ona juz się zmyła o on zapinał pasek od spodni.
-Nathan?- spytałam zszokowana
-Karolina? Co ty tu robisz?
-Wiesz, stoję i jestem w szoku
-To nie tak jak myślisz.
-Od kiedy to trwa?
-Od dwóch tygodni- spuścił wzrok
-Masz się wynieść z domu. Jeszcze dzisiaj.
-Kochanie... daj mi drugą szansę.  Obiecuję -uklęknął- że się zmienię!
-Jak nie spotkasz już tej ździry, to zastanowię się nad tym. A teraz zejdź mi z oczu.
-Nie, chodź.... -złapał mnie za rękę i zaciągnął do toalety

FLASHBACK END

Do sali ktoś wszedł. W lustrze zauważyłam sylwetkę Nathana. Trzymał coś w rękach.
-Kochanie... -złapał mnie za rękę
-Nathan- powiedziałam słabym głosem ściskając dłoń chłopaka - Nie możemy być już razem.
-A nasz syn?- co? my mamy syna? niedawno pieprzyłeś ta lalę... pamiętałabym, gdybyśmy mieli syna.
-Jaki syn?
-Nie pamiętasz Justina?
-Jakiego Justina?
-Justin Sykes nasz syn.-brednie. Jest 24 lipca 2011 roku
-Nie Nathan, my nie mamy syna. Czemu zdradziłeś mnie z Gabrielle?
       Wydawał się być zamyślony. Usiadłam i zajrzałam do nosidełka. Dziecko było takie piękne.
-Kochanie, zaraz przyjdę. Zaopiekuj się dzieckiem przez chwilę.
     Odkryłam kocyk i wzięłam chłopca na ręce. Skóra zdjęte.... on przypomina mnie jak byłam mała. Nie, ma też coś z Nathana, te oczy, ten nos, te usta.
-Gdzie masz mamę? Kim ona jest?
-To ty nią jesteś.- doktor wszedł do sali
-Nie panie doktorze. Nie moge być matką tego chłopca.
-Podaj mi dzisiejszą datę
-24 lipca 2011 rok.
-Nie. 26 czerwca 2013 rok. Co ostatnie pamiętasz?
-Jak byłam w domu i zasłabłam.
-A lot samolotem pamietasz?
-Nie.

Nathan
  Gdy lekarz zbadał Karoline poprosił mnie do gabinetu. Zostawiłem syna z ukochaną.
-A więc tak... Pani Karolina zatrzymała się na dniu dla niej ważnym.
-Jakim?
-24 lipca 2011 roku
-Wtedy Karolina zasłabła. Wykryto u niej białaczkę, ale wyleczyli ją. Na 100% miała już się nie pojawiać.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję Gabryśka Wojtuń i Iza Sieczkoś za wymyślenie imion....

Więc już 6 część!! Komentujcie i wchodźcie tutaj: 

 http://foreveryheartthatbeats.blogspot.com

sobota, 13 lipca 2013

38. Nathan część 8


     Chłopak wstał, wciągnął na siebie spodnie od piżamy i poszedł do dziecka. Ty też wstałaś, otuliłaś się prześcieradłem i weszłaś do łazienki ubrać się. Po chwili wyszłaś ubrana w szorty i podkoszulek Nathana. Chłopak przyszedł z małym na rękach. Tak słodko razem wyglądali.
-Miałaś leżeć.
-Było mi zimno więc się ubrałam. Spał?- podeszłaś do nich
-Nie. Leżał i nóżkami przebierał. Skoro jesteśmy tu wszyscy, mam pytanie. -podał ci syna, włączył twoją ulubioną piosenkę I'LL BE YOUR STRENGHT ,  (którą napisał specjalnie dla ciebie na waszą rocznicę) podszedł do szafki nocnej, coś z niej wyciągnął, wrócił i uklęknął przed tobą- (T.I.), nasze życie nie zawsze było kolorowe. Były wzloty i upadki. Więcej upadków i to z mojej winy. Kupiłem  to zaraz po twoim zniknięciu. Myślałem, że gdy znowu się zjawisz w moim życiu, wezmę go za sobą i ci go dam.- otworzył pudełeczko z pierścionkiem.
-Nathan, poczekaj chwilę. Muszę położyć Jasona....
-Daj mi kocie skończyć....Po co chcesz to zrobić?
-By móc rzucić ci się na szyję.
    Położyłaś synka na łóżku i popatrzyłaś na Nathana. Gorące łzy popłynęły mu po policzku. Uklękłaś przy nim.
-Kontynuuj.- wytarłaś pojedynczą łzę
-Na czym to ja.... A dobra.... Już pamiętam...
A więc: Przez ostatnie miesiące ciągle o Tobie myślałem. Chcę być za was odpowiedzialny. Kocham cię bardziej niż cały świat, więc uczyń mi ten zaszczyt i zastań moją żoną. Spędź resztę życia przy mnie. Połączmy się w rodzinę. Pragnę mieć z tobą więcej dzieci, by Jason miał się z kim bawić. Chciałbym się przy tobie zestarzeć i już nigdy nie pozwolę ci tak łatwo odejść. Chcę być tylko z tobą i patrzeć jak dorastają nasze dzieci, a później wnuki. Jeśli tego nie chcesz zrozumiem.... Ale każdego dnia będę o to prosił, dopóki się nie zgodzisz....
-Nathan, jak mogłeś wątpić, że tego nie chcę?- objęłaś jego twarz dłońmi- Oczywiście, że TAK!- rzuciłaś mu się na szyję i po chwili pocałowałaś go w szyję.
   Wsunął pierścionek na twój palec. Wstaliście i objęci podeszliście do Jasona.
-Popatrz, pierwszy raz się uśmiechnął.- powiedziałaś z zachwytem.
-Trzeba to uwiecznić.- Nathan złapał aparat i zrobił wam zdjęcie.- Kochanie, cieszę się, że się zgodziłaś i, że zobaczyłem pierwszy uśmiech syna. Chciałbym mieć więcej takich przecudnych dzieci.
-A ile chciałbyś ich mieć, ogierze? -położyłaś się obok syna, a Nath po drugiej stronie Jasona
- Z 3 lub 4.
-Nieźle jak na Brytyjczyka.
-Kochanie, to kiedy?
-Jak wiesz, potrzeba 9 miesięcy....
-Ja nie o dziecku, tylko o ślubie.....
-We wrześniu?
-Może być... zawsze się dopasuję do ciebie. Za 6 tygodni zastaniesz panią Sykes.
-To już tak szybko? Jejku.... Ale nie możemy czekać!
-Dlaczego?
-Już dość czekaliśmy. Chcę mieć cię tylko dla siebie. - ziewnęłaś- Jestem taka zmęczona. To był bardzo intensywny dzień.
-A najbardziej dwie ostatnie godziny.-uśmiechnął się
-Chyba zdajesz sobie sprawę, że przed chwilą poczęliśmy nowe życie?
-Jeśli tak będzie, to będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, a nawet we wszechświecie. Ale pozwolisz mi wybrać imię?
-Oczywiście!-lekko musnęłaś jego usta
-Jak chłopczyk to... -zrobił poważną minę- Nathan, a jak córka to Lenka.
-Lenka? Dlaczego Lenka?
-Kiedyś usłyszałem to imię i postanowiłem, że moja... nasza córka będzie się tak nazywać.
-A co byś chciał?
-Mamy cudnego synka...-dotknął nóżki Jasona- więc czas na córeczkę tatusia.
-Marlana Sykes. Pięknie brzmi.
-Urodę będzie miała po tobie. Jesteś taka piękna, że nie odrywałbym  od ciebie wzroku, ale Jason również potrzebuje mojej uwagi. Kocham was i chcę was. - podciągnął delikatnie do góry twoją koszulkę i dotknął twojego brzucha.- Chciałbym być obecny przez całą ciążę. A nie tak jak poprzednio tylko przy poczęciu. Chcę przeciąć pępowinę. Obiecaj mi, że nie dowiem się z gazety o twojej ciąży. Dowiem się jako jeden z pierwszych osób.  A najlepiej zaraz po tobie. Wiem, że Jason ma dopiero pół roku, ale chcę mieć szybko drugie dziecko z tobą. I jak teraz nie zajdziesz w ciąże, będziemy pracować nad maleństwem dniem i nocą, dopóki go nie zmajstrujemy.- pocałował cię delikatnie.
     Podciągnął go góry swoje umięśnione ciało, ciebie i syna. Otulił kołdrą i zasnęliście. Nathan, ty a po między wami was pierworodny syn Jason.


Ciąg Dalszy Nastąpi....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Od razu zapraszam was na 2 ostatnie części tego imagina. i CO SĄDZICIE O TEJ CZĘSCI??

37. Krótkie imaginy

Tom: Idź do kuchni i coś zjedz.
Ty: Nie jestem głodna.
Tom: Przecież widzę jak pożerasz mnie wzrokiem.

Ty: Nathan
Nathan: Tak?
Ty: Masz na coś ochotę..
Nathan :http://24.media.tumblr.com/tumblr_m5gjvrIK3p1rwd13to1_500.gif

Max bawi się w psychologa. Usiadł na przeciwko ciebie i złączył palce ze sobą:
Max: Masz jakiś problem??
Ty: Teraz to ty jesteś moim problemem.
Max: A wiesz, że z problemami najlepiej się przespać?

Ty: Siva, chodź tu.
Siva: Nie.
Ty: To nic z figli dzisiaj.
Siva: Zaczekaj, już idę.

Ty: Jay jak ci się podoba nowa sukienka??
Jay:Dla mnie możesz chodzić nago!
Ty: Chciałbyś..
Jay: Pewnie!


Tom : Zostań ze mną na zawsze.
Ty: Chyba zgłupiałeś?
Tom : Jeśli życie spedzone z tobą nazywasz szaleństewem..... to tak oszalałem.... z miłości do ciebie.

Ty: Jay ile ty masz lat?
Jay: 23
Ty: A zachowujesz sie jakbys miał 5.
Jay: Wcale nie....
Ty: To zejdz już z tej karuzeli, bo dzieci sie boją.

Ty: Siva kocham cię
Siva: Ja siebie  też.

Nathan: Chcę ci coś powiedzieć.
Ty: Słucham.
Nathan: Moje życie bez niej było by bez sensu. Zawsze jest przy mnie. A teraz nagle znikła.
Ty: Nathan chcerz mi o czymś powiedzieć?
Nathan Tak. Nie widziałąś gdzieś  full cup`a?

Max: Patrz, zaczyna padać.
Ty: Widzę.
Max: Chodz na zewnątrz.
Ty: Jest morko.
Max: No chodz. Fryzurkę zrobisz znowu.
Ty: No, ok.
      Wyszliście. Max zaciągnął cię na sam środek barwnego ogrodu.
Ty: I co zmokniemy??
Max: Mam inne plany.....
    Pocałował cię.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem że to już czytałyście.... z blogu Lenki, który usunęła!!!

czwartek, 11 lipca 2013

36. Nathan dla Karoliny cz.5

Nathan
 2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

-Szybko, wychodzimy.- poganiałem Karolinę
-Nie wiem, czy zostawienie Justina u twojej mamy to dobry pomysł. Lepiej, żebyśmy go wzięli ze sobą. Będę spokojniejsza.
-Ale mama się nim zajmie. To jej wnuk.
-Jesteś pewny?- spytał z niepokojem
-Wiesz skarbie... możemy go zabrać, jeśli będziesz spokojniejsza.
-Naprawdę?- zapytała z iskierkami w oczach
-Tak, ale to niszczy mój plan....
-Jaki plan?- zainteresowała się
-Oj nieważne.
-W takim razie może zostać u twojej mamy.
-To tylko 5 dni na Majorce. Wytrzymasz bez niego?
-Sądzę, że tak.


* W samolocie*
   Trzymałem dłoń na kolanie Karoliny. Miałem taka ochotę poczuć jej ciało. Od miesiąca nie uprawialiśmy seksu. Spojrzałem na nią, a ona na mnie. Oczami pokazałem jej kierunek toalet. Karolina wstał i ruszyła w ich stronę.
    Nagle samolot się zatrząsł i Karolina uderzyła głową w wózek, który stał. Od razu podbiegłem do niej i złapałem w ramiona. Skroń miała całą we krwi.
-Czy jest tu jakiś lekarz? Czy jest tu jakiś lekarz?- zacząłem krzyczeć
-Już idzie.
****
-Wstrząs mózgu. Jak tylko dolecimy od razu pańska żona w trafi do szpitala.
-A odzyskała przytomność?
-Nie... Boję się, że to może być coś poważniejszego.

*** W SZPITALU***
- Tomografia wykazała guza. To studium pierwsze i łatwe miejsce więc operacja. Czy pan się zgadza?
-T-tak!-przełknąłem gulę w gardle

*kilka godzin przed salą operacyjną*
-Udało się?- zapytałem od razu, gdy tylko lekarz przekroczył próg sali operacyjnej
-Tak. Pańska żona przeżyje. Jej stan jest stabilny. Za kilka dni może nawet ją wypiszemy......




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wyszło oto takie coś..... Chcieliście 10 części więc jest 5!!!
Co chcecie w następnej?

piątek, 5 lipca 2013

35. Nathan dla Karoliny cz. 4

Karolina

* 5 miesięcy później*
     W nocy obudził mnie ból. Kolejny skurcz.
-Aaaa, Nathan, obudz się.
-Co?- spytał zaspany
-Zaczeło się.
     Już po pół godzinie byliśmy na porodówce. Skurcze były coraz mocniejsze i częstsze. Nathan cały czas był przy mnie.
-No to przemy, pani Sykes.
     Po kilku godzinach męczącego porodu przyszedł na świat nowy potomek rodu Sykesów. Patrzyliśmy jaki cudny jest nasz syn. Chwilę później zasnęłam ze zmęczenia.




Nathan
    Gdy tylko Karola usnęła, przysiadłem obok niej. ZOSTAŁEM OJCEM. Dotarło to do mnie dopiero. Mam wspaniałą kobietę i cudownego syna. Muszę zrobic kolejny krok i dać nazwisko mojej Karoli i naszemu synowi.
-Jak nazwą państwo dziecko??-spytała pielęgniarka.
-Jak wybierzemy to poinformujemy, jeszcze nie wybraliśmy.
-Polecamy Mikołaj lub Thomas.-uśmiechnęła się
-Thomas.... byłby pobudliwy jak wujek Tom.... ale dziekuję...
     Pielęgniarka wyszła a ja zastanawiałem się dlaczego nie poprosilem Karoliny o rękę.....  Nie było  czasu. Albo trasa, albo studio.... spędzałem z nią tylko weekendy i wieczory. Ale wieczorami byłem tak zmęczony, że jak przychodziłem od razu kierowałem się w stronę sypialni. A w weekendy..... odpoczywałem po ciężkim tygodniu, albo spędzałem czas na kolacjach u jej rodziców.....
    Nagle Karola poruszyła się co wyrwało mnie z rozmyśleń. Popatrzyłem na nia. Była taka piękna, nawet po 7 godzinach porodu, i czemu ja jeszcze się z nią nie ożeniłem?? Mam taki fart w życiu. Tak mi jej brakowało. Właśnie tu leży cały mój świat.
   Położyłem się obok i usnąłem wtulony w jej ciepłe ciało.


Karolina
Obudziła mnie pielęgniarka, dając mi syna do karmienia. Otworzyłam oczy i ujrzałam Nathana jak śpi wtulony we mnie. Po karmieniu wtuliłam się w Nathana i dalej spałam, śniąc o nim.
****
Obudziłam się ponownie, ale już nie wyczuwałam ciepła Nathana. Otworzyłam oczy i ukazał mi się cudowny widok. Nathan trzymał naszego syna i opowiadał mu jakieś bajki.
-Hej kochanie.-przywitał mnie pocałunkiem
-Kocie, co ty konkretnie robisz?- spytałam
-Opowiadam mu historię..... Dobra nie ważne. Musimy dać mu imię.
-Od dawna mam.....
-Tylko nie Thomas. Wiesz jaki Tom jest nadpobudliwy.... Podejrzewam, że ma ADHD!
-Nie krzycz, bo go obudzisz.\
-Mały i tak nie śpi. A co ty na James?
-Nie. A  Maximiliano?
-Co? Nie! A Siva?
-Zgłupiałeś?
-Może kompromis i Mikołaj?
-Dan?
-Oliver?
-Liam?
-Anthony?
-Andy?
-Harry?
-Stop! Kochanie, musimy coś wybrać. A co ty na Justin?
-Piękne- powiedział potrząc na syna- Hej Justinie Sykes. To ja tatuś, a tam jest mamusia.-Podał mi syna i położył sie obok nas.
   Najlepsze jednak przed nami!!!  




Ciąg Dalszy Nastąpi...... 

---------------------------------------------------------------------------------

I co myslicie?? Przed ostatnia cześć.... Pytanie,
W jaki sposób Nathan na się oświadczyć i gdzie......
Piszcie.... Najlepszy pomysł zostanie użyty