sobota, 27 lipca 2013

40. Nathan dla Karoliny cz.7

Karolina
  Siedziałam tak w sali i patrzyłam na Justina. Musiałam wszystko sobie przemyśleć. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer mojej mamy- nic, taty- również głucho. Zadzwoniłam w końcu do domu - usłyszałam tylko sekretarkę.
   Musiałam sobie przypomnieć te dwa lata. Co się stało? MUSZĘ PRZYPOMNIEĆ SOBIE!!

   I nagle do sali wszedł jakiś chłopak. Podszedł do mnie i przywitał uśmiechem.

-Hej, chyba sale pomyliłem. 
-Hej. A kogo szukasz?
-Karoliny Plisińskiej. 
-To ja. A ty to kto?
-Louis. Nie pamiętasz mnie? -podszedł do mnie - Twoje?- wskazał na fotelik
-Wszyscy mówią, że tak. Ale jakbym miała syna pamiętałabym o tym.
-Nic nie pamiętasz?
-Aż tak to nie. Mamy dzisiaj 24 lipca 2011, a nie 26 czerwca 2013. 


Louis

    Karolina zawsze mi się podobała. Poznaliśmy się 31 grudnia 2011 roku. Wypłakała mi się w ramię. Nathan (jak dobrze pamiętam) zdradził ją z Monicą.  Nie lubiłem typa, ale Karolina.... to inna historia. Miała zgrabne ciało,  długie nogi, płaski brzuch i duuuuuuuże walory naturalne. 
     Chciałem tylko, aby była w moim łóżku i krzyczała moje imię. Cóż.... urok playboya. Nie umiałbym przytrzymać sie jednej dziewczyny. To dla mięczaków.
     Skoro nic nie pamięta wykorzystam to.

-Kochanie- pogładziłem jej policzek - Spokojnie wszystko sobie przypomnisz. Pomogę ci w tym. Zaopiekujemy się naszym dzieckiem.

-Waszym?- usłyszałem męski głos 
-Taak, naszym. -obejrzałem się za siebie, to był ten wrzód na dupie- Nathan Sykes
-To dziwne... Moja Karolina nie zrobiłaby mi tego. Jesteśmy ze sobą ponad 10 lat. I to ja zawsze byłem ten zły. Ale zmieniłem się, więc wypierdalaj stąd i nie mieszaj jej w głowie.
      Wstałem i wyszedłem, ale to jeszcze nie koniec!!!

Nathan

   Po tygodniu Karola wyszła już ze szpitala i wróciła do domu. Staram się z nią powoli wszystko
przypominać, ale Karolina odsuwa się ode mnie. Wiecie jak to boli? Jestem dla niej obcym człowiekiem. Nawet nasz syn nie jest w stanie nic jej pomóc. Opiekuje się nim, ale nie traktuje go jak matka swoje dziecko. Wydaje mi się, że boi się do niego zbliżyć. Boi się pokochać Justina.
    Codziennie przyjeżdżają jej rodzice i pomagają mi jak tylko mogą. Nie mogę przecież rzucić kariery, by móc spędzać z nią cały czas i pomóc w leczeniu. 

Karolina

   To nie moje życie. To kogoś innego. Wybrałam numer Louisa. 
-Hej kociak. -przywitał mnie
-Hej Lou. Możemy sie spotkać?
-Jasne. Gdzie?
-W kawiarni "Express Coffee".
-Kiedy?
-Zaraz.... 
-Co się stało?
-Nie. Po prostu chcę się stąd wyrwać. Tutaj jest wszystko obce. Chyba Nathan to błąd. 

Nathan

    Ja błędem? Auć.... To zabolało. Cóż.... będę samotnym ojcem...
    Wcale nie podsłuchiwałem. Niosłem jej herbatę i usłyszałem tą rozmowę. Złamała moje serce na tysiąc drobniutkich kawałeczków. Nie ma już co zbierać i sklejać. Kocham Karolę i zawsze będę. Muszę być silny dla Justina. Muszę być dla niego i ojcem i matką.
     Odeszłem od drzwi i skierowałem się do pokoju, gdzie rodzice dziewczyny zajmowali się wnukiem.
-Co się stało synku?- zapytała jej mama
-Karolina myśli, że jestem błędem jej życia. Nie pamięta Justina, zatrzymała się na jednym i tym samym wydarzeniu. Wiem na początku byłem dupkiem. Ale sama mamo widzisz.... zmieniłem się. Pomagam jej jak umiem. Powinienem odpuścić.- spóściłem głowę ze łzami w oczach
-Nathan, to brednie. -odparł "teść" - Wiemy jak mocno cię kocha. Karolinka potrzebuję tylko czasu...
-Tato, przecież daje jej go. Odsuwa od siebie Justina i mnie. Może weźmiecie na jakiś czas do siebie malucha, a ja się stąd wyprowadzę.
-Możesz u nas mieszkać synku.- "teściowa" naciskała
-A to problemu nie będzie?- podniosłem głowe
-Przecież jesteś naszą rodziną.
-Jestem tylko ojcem waszego wnuka.
-Ale traktujemy cię jak syna.-mama nie dawała za wygraną
-Chcecie cos zobaczyć?- wstałem, podeszłem do komody i wyjęlem pierścionek, który miałem dac dziewczynie na Majorce. Podałem go mamie - Ładny?
-Jest cudny. Nathan czemu jej jeszcze go nie dałeś?
-Chciałem romantycznie na Majorce, ale wtedy ten wypadek....Mogłem go dać wcześniej... Zachciało mi się romantyzmów.
-To ja z nia pogadam.- powiedział "teść"

Karolina

-Mogę córeczko?
-Pewnie tato.
-Nie możesz tak traktować Nathana i Justina.
-Ale Justin to nie mój syn! Ile razy mam wam tak mówić? 
-To twój syn... Mamy zdjecia twoje z brzuchem. 
-Może to prawda. Ale już nic nie łączy mnie z Nathanem. Chcę zacząć nowe życie.
-Z kim? Z Louisem?
-Nie wiem... Nathan za bardzo naciska....Chcę aby wróciło moje dawne życie.
-To zostań przy Nathanie. Miał ci się oświadczać, ale twój wypadek, pokrzyżował jego plany.... Daj mu jeszcze szanse.
-Nie tato. A teraz dajcie mi spokój.... Muszę odpocząć.....


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejna część....
Co o niej sądzicie??? Kolejna za tydzień.....

1 komentarz:

  1. Cudny *_* . Pisz szybko bo nie moge sie doczekać!

    OdpowiedzUsuń