niedziela, 17 marca 2013

21. Nathan część 3

          Nagle Jason zaczął płakać. Oderwałaś swoje wargi od warg Nathana. Wzięłaś syna na ręce i podeszłaś do chłopaka. Wziął małego na ręce i czule go przytulił.Oddał po chwili ci Jasona i przytulił się do was.
-Jaka z nas piękna rodzina.-stwierdził po chwili
-Ale się nie zgodziłam.
-Nie powiedziałaś też Nie!
-A teraz się przyznaj. Kto ci powiedział, że tutaj jestem?
-Tom. Zadzwonił do mnie, że wróciłaś i zabiera cię do domu. Ja zadzwoniłem do Kelsey, że przyjdę.
-A gdybym tutaj nie przyszła?
-Szukałbym cię, kochanie. Gdzie byłaś przez ten cały czas??
- W Manchesternie. Układałam sobie życie.- Nathan odsunął się od ciebie.
-Czyli masz tam kogoś? Powinienem wziąć to pod uwagę. Ja też to powinienem zrobić. Ale kto chce być z takim dupkiem jak ja?- odwrócił się do ciebie plecami.
               Położyłaś synka do wózka by dalej spał. Podeszłaś do Nathana
-Nie, nie mam tam nikogo.-Odwrócił się do ciebie. w jego oczach były łzy.- Dupkiem jesteś to fakt.Nie ułożyłam sobie życia przez ciebie.  Nikt nie był wystarczająco.... Nikt nie był taki jak ty. Chciałam zapomnieć o tobie, ale tylko spojrzałam na brzuch czy Jasona, a wspomnienia wracały. Wtedy by je zabić przypominałam sobie twoje słowa.Ciągle rozdrapywałam rany. Byłam wściekła na ciebie. Tak mocno mnie zraniłeś. Nie wiem czy kiedyś znowu tak mocno ci zaufam. Nie chcę potem znowu cierpieć, jak odwidzi ci się rodzina.
- Nigdy mi się nie odwidzi. Kocham cię jak szalony. Uświadomiłem sobie to dopiero wtedy, kiedy Emily potraktowała mnie tak samo jak ja ciebie. Otworzyła mi oczy.
-Przestań gadać o tej ździrze! Sam powiedziałeś, że nie chcesz wracać do przeszłości.-podeszłaś do wózka- Muszę się przejść i pomyśleć.Wezmę małego ze sobą. Dobrze nam to zrobi. Chcesz iść z nami?
-Pewnie.
-Tylko musisz być cicho, chyba, że chcesz Jasona usypiać, a to nie jest łatwe.
-Dobrze.-powiedział z uśmiechem
                Poszliście do parku. Było ciepłe, letnie popołudnie. W parku leciutko powiewał wiatr. Próbował rozwiać twoje wątpliwości.
-Sprzedałem mieszkanie i kupiłem mały domek z ogródkiem dla Jasona. Myślałem, że wrócisz do mnie i będziemy rodziną.
-Nie powiedziałem ani TAK ani NIE. Wszystko co mówisz wydaje się takie piękne. Ale muszę myśleć nie tylko o sobie.Jason jest najważniejszy.
-To daj mu ojca. Wiem, że mnie kochasz. Nie zaprzeczaj. Poznałem to po pocałunku. Chciałaś tego.Inaczej byś go nie odwzajemniła.
-Nie zaprzeczam.Przyznaję, chciałam tego. Ale jak już mówiłam boję się ci zaufać.
-Zaryzykuj. Co ci szkodzi?Jak nam nie wyjdzie usunę się z waszego życia.
-Jesteś aż takim pesymistą? A może cos z tego będzie?
- Czyli sie zgadzasz?
-Tak. Kto nie ryzykuję, ten traci. Ale nie tak szybko. Musisz przygotować pokój dla Jasona.
-Kochanie, już czeka na niego. Gdy dowiedziałem się, że będę ojcem od razu sprzedałem cholerne mieszkanie i kupiłem piekny dom. Zacząłem przygotowywać pokój dla malucha.

sobota, 16 marca 2013

20. Nathan część 2

     -(T.I). Weź Kelsey i pójdźcie do salonu. Tam pogadacie na spokojnie, przewiniesz małego, nakarmisz go.Ja zrobię wam coś do jedzenia i picia.- rozporządzał Tom
      Poszłyście do salonu, usiadłyście na sofie i przyjaciółka oddała ci synka.Strasznie płakał więc zaczęłaś go karmić. Po chwili Tom przyszedł z czterema kubkami herbaty.
- Po co cztery? Czekamy na kogoś?- zapytałaś  kładąc Jasona na sofie
-Ale smród.-narzekał przyjaciel
- Możesz ty to zrobić.-odgryzłaś się
-Tom ucz się, ucz, bo za 9 miesięcy ty będziesz to robił, kochanie.- powiedziała Kelsey
-Załapałeś??-spytałaś
-Moje dziecko będzie miało ludzi od tych rzeczy.- zaśmiał się Tom
      Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Tom poderwał się z miejsca i pobiegł je otworzyć. Ty wstałaś z miejsca i kołysałaś syna dopóki nie usnął. Tom z gościem stanęli na progu. Nie widziałaś kto to.
-(T,I.). To naprawdę ty?- usłyszałaś za sobą głos. Wiedziałaś, że to ojciec twojego dziecka. Kelsey podeszła do ciebie:
-Zostawimy was samych.-powiedziała ci na ucho i poszła z Tomem do góry zostawiając cię samą z Nathanem.
-To naprawdę ty?-poczułaś dłoń na swoim ramieniu.
       Włożyłaś synka do wózka i przykrywałaś go kocykiem. Nathan złapał cię za nadgarstek.
-Daj mi go zobaczyć. -powiedział, a ty mu na to pozwoliłaś. Odkrył Jasona i przyglądał mu się uważnie.-Jest taki do mnie podobny...
-Tak, do ciebie.- rzuciłaś na odczepkę i wyrwałaś chłopakowi kocyk z rąk.-Po co tu przyszedłeś??
-Zawsze tu przychodzę.Miałem nadzieję, że kiedyś się tu zjawisz.Kiedy znikłaś....
-Znam całą historię. Co Emily cię w dupę kopnęła i chciałeś wrócić do mnie? Przecież byłam tylko zabawką.
-Żałuję tego co powiedziałem. Możesz mi wierzyć lub nie ale cię kocham.
-Nie wierzę ci. Zapomnij o nas raz na zawsze.
-Nie mogę. Nie potrafię. Przez pół roku ciągle cię szukałem. Nie przestawałem w nas wierzyć. Myśl, że nosisz moje dziecko uskrzydlała mnie.
-Jesteś pewny, że Jason to twój syn? Może jest dzieckiem kogoś innego?- i dostałaś wymierzony policzek
- Wybacz mi. Nie chciałem. Przez pół roku Jason był jedyną rzeczą, która nas łączyła. A ty mi mówisz takie rzeczy. Sama powiedziałaś, że jest do mnie podobny.
- A może tak jak ty spałam z kim popadnie?- i dostałaś w twarz po raz drugi.- Au to boli.
- A mnie bolą twoje słowa. Wbijasz mi nóż w serce.
- W CO? Ty nie masz serca. Gdybyś je miał, nie zdradzałbyś mnie, a teraz bylibyśmy rodziną.
-Wtedy współczułaś sobie. Och, (T.I,.) gdybym mógł cofnąć czas.To wszystko moja wina- ulżyło ci, zawsze chciałaś usłyszeć te słowa.
-Przecież nie jesteśmy kimś ważnym w twoim życiu.
-Nie pleć bzdur.
-Ale sam tak tej cizi powiedziałeś. Nie byłam kimś ważnym dla ciebie.
- Już mówiłem jak bardzo żałuję tych słów. Byłam głupi i niedojrzały.-przybliżył się do ciebie.- Chcę spróbować jeszcze raz. Ostatni.-oparł ręce o ścianę uniemożliwiając ci ucieczkę.-Jeśli nam nie wyjdzie, będziesz mogła zniknąć. Nie będę cię szukał.
         Nie słuchałaś tego co mówił. Zastanawiałaś się czy jego usta miały taki sam smak jak dawniej. Chciałaś mu wierzyć, ale już raz leczyłaś złamane serce. Bałaś się, że będzie zdolny do tego, że po raz drugi to zrobi.
          Chłopak zauważył twój wzrok na jego ustach. Uśmiechnął się lekko, co cię sprowadziło na ziemię.
-Tak mi oferujesz wspólne życie? Może przyjechałam ty tylko po to, by się pożegnać lub zaprosić na wesele.
-A tak jest?
-Nie muszę ci się spowiadać. Mogę sobie ułożyć życie.
-Tak, ze mną.
-Bez ciebie. Zrozum, że cie nie kocham.
-Kłamiesz. Kochasz mnie tak samo jak ja ciebie.
-Nawet gdyby tak było, nie zmienisz przeszłości.
-Po co do niej wracać? Popatrz w przyszłość. Zobacz jaką będziemy cudowną rodziną.
-Myślisz, że po tych słowach rzucę ci się na szyję?
-Ile razy mam ci mówić, że żałuje tamtych słów.Jak się dowiedziałem, że jesteś w ciąży nie mogłem  pohamować swojej radości.
-Ale wątpiłeś czy dziecko jest  twoje. Jason jest tylko mój i tak ma zostać!!!
-Nie zmieniłaś się nic przez ten czas.
-Dzięki tobie stałam się silniejsza.Nie potrzebuję faceta w życiu.
-Cieszę, że dzięki mnie, masz coś jeszcze prócz Jasona i wspomnień.
            Twój wzrok znowu wylądował na jego ustach. Chciałaś go pocałować. Jego pocałunki zawsze przyprawiały cię o zawrót głowy. Nathan musiał czuć to samo. Pochylił  głowę i delikatnie musnął twoje usta.
             Wróciły wszystkie wspomnienia z nim związane.Wszystkie cudowne chwile spędzone razem.. Odwzajemniłaś pocałunek. Wasze usta odkrywały się od nowa, a dłonie dotykały twarze starając się je zapamiętać.Cała złość na Nathan gdzieś ulotniła się w powietrzu.
                                                                           C.D.N.

------------------------------------------------------------------------------
 Jak wam się podoba??







niedziela, 10 marca 2013

19. Tom

            Twoja kumpela Abby zaprosiła cię na swoje 18-ste urodziny. Lubiłaś się czasem oderwać od swojego życia i problemów  tym  związanych. 
           Nie miałaś matki, bo zmarła gdy miałaś 8 lat. Ojciec poślubił twoją ciotkę byś wychowywała się w pełnej rodzinie. Ciotka cię nienawidziła ze wzajemnością. Właśnie kiedy jest impreza mija 10 lat od śmierci twojej mamy. Byłaś na cmentarzu, gdy zadzwonił telefon, że masz wracać do domu.
         Twoja ciotka wymyśliła dla ciebie zajęcie- masz posprzątać jej sypialnie. Szybko się z tym uwinęłaś. Byłaś podekscytowana, bo ma tam sie zjawić Tom- chłopak, do którego masz słabość. Pociągał cię w nim jego brytyjski akcent, przepiękne oczy i to w jaki sposób traktuje innych. Wasz początek znajomości był nietypowy. Szłaś spokojnie szkolnym korytarzem. Jakiś debil jechał na deskorolce i cie popchnął, a ty wpadłaś na chłopaka. Leżałaś na nim przez chwilę, a potem zbierając swoje rzeczy przepraszałaś. I wtedy wasze spojrzenia się spotkały. To był Tom- jak się póżniej dowiedziałaś. Chodził z tobą do klasy. Był z wymiany i niedługo wraca do Anglii. Siedział z tobą w ławce i stał sie twoim kolegą. Ale dla ciebie było to za mało. Chciałaś czegoś więcej.
         Przyszłaś na umówioną godzinę. Jesteś pomocna, więc dokończyłaś przygotowania. Abby przebierała się a ty witałaś gości i zapraszałaś ich do salonu. Przykolegował sie do ciebie jakiś typ. Próbował z tobą rozmawiać, zabawiać cię, podrywał, ale ty wzrokiem szukałaś Toma. Słyszałaś od Abby, że  już przyszedł, ale ty go nie zauważyłaś. Poddenerwowana wyszłaś na taras. Nikogo tam nie było. Wszyscy dobrze się bawili, prócz ciebie. Usiadłaś sobie na schodku i patrzyłaś bez celu przed siebie. Po policzku popłynęła ci łza.
-Co tutaj robisz?-usłyszałaś znajomy głos.
-Siedzę i marznę.-spojrzałaś na Toma.- Po co tu przyszedłeś? 
-Gorąco tam. Przyszedłem się przewietrzyć.-usiadł obok ciebie- Czemu płaczesz?
-Dziś jest rocznica śmierci mojej mamy.
-A czy czasem twoja mama nie mieszka z tobą?
-To moja macocha, ciotka. Nie wiem jak ją nazywać. Na pewno nie mama.
-A twój ojciec?
- Od śmierci mamy oddaliliśmy sie od siebie. Mama była jego jedyną miłością. Po jej śmieci popadł w nałóg.Pracuje dniami i nocami. Żebym nie wychowywała się bez kobiecego wzorca, rok po śmieci mojej mamojciec ożenił sie z wredną ciotką.
-Czemu ją nazywasz wredną?
-Widziałeś bajką o Kopciuszku? Mam tak samo. Tylko nie mam wrednych, przyrodnich sióstr.- wybuchłpłaczem.
            Tom cie przytulił, uspokajał. Wypłakiwałaś się mu w ramię.
-Już, Przestań płakać. Nie jesteś sama.
-Właśnie, że jestem.
-Nie pleć bzdur. Masz przecież mnie.
            Popatrzyłaś na niego ze zdziwieniem. Wytarł twoje łzy, odgarnął  czoła włosy i pogładził po policzku.
-Tom...
-Ciiiii...... Chciałem już ci to dawno powiedzieć. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Jak na mnie  wpadłaś?
-Tak. Pamietam jakby to było wczoraj.
-Wtedy jak nasze spojrzenia sie spotkały, cos we mnie uderzyło.  Od tego czasu szukam zawsze twojego wzroku w pobliżu. Myślę o tym jak słodko się uśmiechasz, czy myślisz o mnie tak jak ja o tobie, co robisz gdy cie nie widzę, czy rysujesz serduszka z moim imieniem, czy rozmyślasz o tym czy moje nazwisko pasuje do twojego imienia. Czasem mam ochotę schować cię przed światem w moich ramionach.
              Byłaś w szoku po tych słowach. On czuł to samo co ty. Wasze usta spotkały się po chwili. Pocałował cię delikatnie, a potem namiętnie jak tylko umiał. Jego pocałunek przyprawił cię o zawrót głowy
-Też cię kocham.- odpowiedziałaś, nie odrywając ust od jego ust. Chciałaś zapamiętać ich smak, bo niedługo on wyjedzie.- Tylko to może się nie udać. Nie wierzę w związki na odległość. Ty wyjedziesz a ja tu zostanę.     
-Wyjedź ze mną. Nic cie tu nie trzyma.
-Dobra. Ale powiem tylko ojcu.
-Kocham cię.- i znów cię pocałował.
             
                    2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
      Właśnie siedzisz w samolocie do Londynu. Twój ojciec dowiedział sie o tym jak traktowała cię macocha i wziął z nią szybki rozwód. Sprzedał wszystko i razem z wami wyjeżdża. Na początku nie akceptował Toma, ale chłopak ma dar przekonywania do siebie ludzi. W końcu jesteś szczęśliwa, bo twój ojciec przejrzał na oczy, a ty znalazłaś kogoś kto jest twoim oparciem i obroni cie przed wszystkimi niebezpieczeństwami świata.   
             

wtorek, 5 marca 2013

18. Nathan część 1

   W twoim związku z Nathanem od początku się nie układało. On ciągle cię zdradzał, ale zawsze obiecywał, że to ostatni raz. A ty głupia wierzyłaś. Na samym początku znajomości mówił, że szuka kogoś, żeby nie wracać do pustego domu, ty chciałaś się ustatkować.
     Pewnego dnia przyszłaś do domu od lekarza. Dowiedziałaś się, że zostaniecie rodzicami. Zawsze się zabezpieczaliście, ale chyba wtedy zapomnieliście. Trudno zdarza się. Miałaś nadzieję, że dziecko zmieni Nathana i zbliży was do siebie.
     Weszłaś do sypialni i zobaczyłaś jak Nathan zaspokaja swoje potrzeby z jakąś rudą ździrą.
- Czy państwu przeszkadzam?- zapytałaś wkurzona
- Kotku, kto to? - spytała dziewczyna
- Nikt ważny.- odparł Nathan- Zaraz wracam.- wstał, złapał cię za rękę i wyprowadził z pokoju.
- To nie tak jak myślisz.... - zaczął się tłumaczyć
-Nie. Ty jej pokazujesz jak bardzo mamy sprężysty materac. A po drugie nie wiesz co myślę.
-Daj mi szanse....- błagał
-Przecież nie jestem nikim ważnym w twoim zasranym życiu. Jak chcesz ją bzykać to sobie bzykaj. Mój drogi kolejną szansę już wykorzystałeś.
-Kochanie....
-Nie mów tak do mnie. Jestem wściekła. Mam cię już naprawdę dość. Musisz zdecydować: albo my, albo ona.
-Ona to Emily. Skarbie, nigdy nas nie było. Byłaś tylko zabawką. Byliśmy razem tylko po to by w domu był porządek.
-Potrzebowałeś służącej? Więc koniec z tym. Wynoś się stąd.
-To mój dom. To ty możesz się stąd wynieść.
- Jesteś zepsuty do szpiku kości. Woda sodowa uderzyła ci do głowy. Współczuję każdej kobiecie, która przyjedzie tu mieszkać. Współczuje też kobiecie, z którą będziesz miał dzieci.
-Przed tobą były tu tabuny kobiet. Naiwna myślałaś, że coś się zmieni?
-Odsuń się parszywy gnoju. Chcę spakować rzeczy.
-Proszę bardzo. Tylko Emily nie przestrasz.
        Szybko spakowałaś rzeczy i wybiegłaś z mieszkania. Dopiero w taksówce przypomniałaś sobie, że u Nathana zostawiłaś wyniki badań, zdjęcie USG. Nie chciałaś tam po nie wracać. Zadzwoniłaś do Kelsey- swojej przyjaciółki i poprosiłaś by ona i Tom poszli po parę twoich rzeczy i po teczkę od lekarza. Zapytałaś też czy możesz przenocować kilko dni u nich.
            Następnego dnia opowiedziałaś przyjaciołom o tym co się wczoraj stało. Tom od razu chciał pobić Nathana, przemówić mu do rozsądku, ale ty i Kelsey powiedziałyście mu, by nie tykał gówna, które śmierdzi. Tom zawsze był dla ciebie jak starszy brat, traktował cię jak młodszą siostrę.
        Postanowiłaś zniknąć z życia Nathana, Toma i Kelsey. To była trudna decyzja. Nie chciałaś ich razić. Chciałaś też zapomnieć o Nathanie. Już was nic nie łączyło. No prawie nic. W 5 miesiącu ciąży wyjechałaś z Londynu do Manchasteru. Zaczynałaś wszystko od nowa. Aby odciąć się od przeszłości zmieniłaś numer telefonu. A po 4 miesiącach nie byłaś już sama - miałaś synka, którego nazwałaś Jason.
           W pracy dostałaś awans i musiałaś wrócić do Londynu.Chociaż Jason miał tylko dwa miesiące, kiedy  wracałaś na stare śmieci, byłaś pewna tego, że nigdy nie spotkasz Nathana. Macierzyństwo cię zmieniło.Nie zmieniłaś się z wyglądu, ale byłaś poważniejsza, dojrzalsza i odpowiedzialna już nie tylko za siebie, ale za Jasona też.
        Pewnego dnia wyszłaś z synkiem na spacer.
-(T.I). To ty?- usłyszałaś za sobą znajomy głos
-Tak.-Odwróciłaś się- Witaj Tom!
- Witam, witam. A to kto?- zapytał patrząc do wózka.
-A to jest Jason. -odkryłaś kołderkę by pokazać synka
-Jest taki podobny do..... -przerwał
-Tak. Do Nathana.
-Chcę pogadać. Usiądziemy tutaj?
-Pewnie. Mamy czas dopóki mały się nie obudzi.- usiedliście na ławeczce
-Czemu tak znikłaś?
-Żeby zapomnieć.Przepraszam, że tak znikłam, uciekłam. Nie chciałam was krzywdzić. To była trudna decyzja dla mnie. Zrozum mnie. Nie chciałam aby Nathan wiedział o Jasonie. Dobrze jest tak jak jest.
-Czyli nie znasz nowych wieści?
-Nie. Coś się stało?
-Jak zniknęłaś, Emily rzuciła Nathana. On wtedy zrozumiał, że kocha tylko ciebie. Próbował cię szukać. Na próżno. Myślał, że wiemy gdzie jesteś. Nie wiem jakim cudem, ale znalazł twoje papiery od lekarza. Te na których byłaś przed zniknięciem. Pytał czy to jego dziecko.
- I co mu powiedzieliście?
- Możesz mnie znienawidzić, ale powiedziałem mu prawdę. Wstrząsnęło to nim. Stracił ciebie i maleństwo. I powiedziałem mu wtedy, że nie powinien cię szukać, bo miałaś powód do ucieczki. On mi powiedział, że jak cię rzucił dałaś mu ultimatum: albo wy albo Emily. Myślał, że chodzi ci o związek a nie o ciebie i małego.
- Tak. Wtedy chciałam by wiedział. Byłam głupia. Myślałam, że mały go zmieni.
- Nathan zmienił się.Powinniście się spotkać i obgadać co z małym.
-Dobra. Daj mi jego numer. Zadzwonię do niego.
- Obiecujesz?
-Tak. Obiecuję.
-To masz.-zapisałaś numer w komórce- Gdzie się zatrzymałaś?
-Na razie w hotelu.
-Możesz mieszkać u nas przez jakiś czas.
-A Kelsey?
-Ucieszy się.
-No dobra.
-Pomogę ci.
       Poszliście do domu Toma. To był prawdziwy przyjaciel. Gdy tylko przekroczyliście próg domu Kelsey przywitała was. Najpierw okrzyczała cię, że nie dawałaś znaku życia, ale potem wpadłyście sobie w ramiona stęsknione za sobą. Kelsey wzięła Toma na stronę. Coś mu powiedziała, a on zrobił tylko przestaszoną minę.
      W tym czasie ty wyciągłaś z wózka małego i zaczęłaś rozbierać z czapeczki, kurteczki bo w domu było strasznie gorąco.
-Pokaż mi go!-Powiedziała Kelsey biorąc małego na ręce.
- Wprawiaj się, wprawiaj. Za 9 miesięcy chcę takiego bąbla w domu.-uśmiechnął się Tom