sobota, 4 maja 2013

24. Nathan dla Szalona

        Spacerowałaś po parku.Chodziłaś jak zbity pies, ponieważ rzucił cie chłopak. Byłaś z draniem 3 długie lata.Idiota zerwał w waszą rocznicę.
       Błąkałaś się bez celu, przypominając sobie jego słowa. Nagle poczułaś szarpnięcie za torebkę.
-Złodziej! Łapać go! Zabrał moją torebkę- darłaś się i po chwili upadłaś na alejkę
        Podbiegł do ciebie wysoki brunet o niebiesko-zielonym spojrzeniu. Pomógł ci wstać.
-Nic ci nie jest?-zapytał z troską
-Nie.... ale moja torebka... przepadła.
-Nie martw się. Gdzie pobiegł?
-Tam.- wskazałaś na dróżkę po lewej stronie.Chłopak wstał i pobiegł. Znowu zostałaś sama. Po 10 minutach chłopak wrócił z twoją torebką.
-Należy mi się za to kawa.-powiedział z uśmiechem
-Zapraszam.- odwzajemniłaś uśmiech i poszliście do pobliskiej kawiarni
-Nie znamy się. Jestem Nathan.
-(T.I). Miło mi. Dzięki za odzyskanie mojej torebki.
-Drobiazg. Ale ludzie się na mnie patrzyli jak z nią szedłem. Zasługuję jeszcze na całusa w policzek za tak heroiczny czyn.- uśmiechnął się zalotnie.
-No, nie wiem....
-To tylko policzek. Nie stracisz przez to cnoty.
-No dobra. Co mi tam...
      Nachyliłaś się by dać mu całusa. Chłopak odwrócił twarz w twoja stronę. Wasze usta się spotkały. Najpierw delikatnie cie musnął a potem namiętnie pocałował. Spodobało ci się, ale resztki rozsądku powstrzymywały cie przed tym, aby wpaść mu w ramiona. Odepchnęłaś go od siebie.
-Co.. to miało być?- zapytałaś oburzona
-Tylko nie mów, że ci się nie podobało.-powiedział, przeczesując ręką włosy
-Podobało, ale może mam kogoś?? Przyszło ci to do głowy?
-A masz?- zapytał smutniejąc
-Może mam, może nie. Co cie to człowieku obchodzi?
-Poczekaj.... - siedział chwilę w zamyśleniu- Podobało ci się. To znak, że albo nie masz faceta lub go nie kochasz.
-Dobra, ja spadam- zaczęłaś wstawać- Nie chcę z takim kimś przebywać w jednym pomieszczeniu. - wyszłaś z lokalu rozwścieczona- Taki fajny, a taki burak- powiedziałaś do siebie
-Też tak myślę. Czuję cie jak ostatnia świnia.Wybaczysz?- odwróciłaś się i spojrzałaś na chłopaka
-Co mam ci wybaczyć? Pocałunek czy to że....- podszedł do ciebie ze swoim głupkowatym uśmieszkiem
-Też mi sie podobasz.-powiedział obejmując twoją twarz w dłoniach
-A kto powiedział, że mi sie podobasz?-zapytałaś wyrywając się z jego uścisku
-Widać w twoich oczach....
-Nawet, gdyby tak było....
-Tak jest- przerwał ci
-Nie jesteś pewny. Ja już muszę iść. I tak wystarczająco dużo czasu zmarnowałam.-odeszłaś kawałek, gdy nagle usłyszałaś
-Daj mi drugą szansę.
-Na co?- odwróciłaś się twarzą do niego
 -Na poznanie cię.- Zrobił minę kota ze shreka
-I tak nie mam nic do stracenia.
-Proponuję spacer.- zaoferował podając ramię
-Dobrze.- wzięłaś chłopaka pod rękę i poszliście sie przejść
     Szliście alejkami parku. Co chwila sie śmialiście. Opowiadaliście o sobie. Przy pożegnaniu nie wytrzymałaś i rzuciłaś sie Nathanowi na szyję i go pocałowałaś.
-Wybacz to z emocji- spuściłaś głowę w dół
-Nie, nic nie szkodzi.- powiedział, przyciągając cie do siebie- chodź tu.- objął cie i całował do utraty tchu.
        Staliście tak i sie całowaliście. Nie liczył sie dla was czas, ludzie. Ważni byliście tylko wy





3 komentarze: